Przywódca kanisów z dnia na dzień czuł się gorzej. Nikt nie wiedział dlaczego, medyk również rozkładał bezradnie ręce i zalecał tylko jakieś ziółka. Wyglądający już niczym trup Minken, siedział właśnie w swoim przytulnym domku. Po drugiej stronie stołu kuchennego stała zmartwiona Arisa.
Arisa przygotowywała dla Minkena specjalny płyn, z zmielonych ziół. Miał to wypić z małym dodatkiem kawy, która właśnie stała przed nim. Patrzał na zielonkawą maź bez sympatii. Nie uśmiechało mu się po raz kolejny tego czegoś brać do ust. Nawet jeżeli mu to pomagało. Było ohydne.
- Domyślasz się dlaczego... - ponownie zaczęła temat, ale Minken znowu jej przerwał.
- Nie. Czym mogłem się zatruć? Kto mógł mnie zatruć? Nie potrafię nawet rozpoznać trucizny. To dziwne, przecież jestem w tym ekspertem. - odparł z nutką dumy.
Arisa uśmiechnęła się pod nosem. Minken rzadko kiedy szczędził sobie pochwał.
- To prawda Minkenie. Ale teraz powinieneś to zażyć.
Podsunęła mu pod nos małe gliniane naczynko, w którym znajdowała się ciemnozielona maź. Popatrzał najpierw na Arisę, potem aczkolwiek niechętnie, z powrotem na zawartość naczynka.
- Wiesz, że to ci pomaga. - zachęciła.
Skrzywił się ale wziął naczynko do ręki. Nie takie rzeczy się robiło – pomyślał. Westchnął po czym podniósł szybko naczynie do ust, a maź ześlizgnęła się wolno na jego język, a następnie po gardle. Kwaskowaty, a zarazem nieco miętowy posmak nie był przyjemny. Z grymasem nieszczęścia postawił naczynko, po czym sięgnął po kawę. Pamiętał, że musi wypić zaledwie dwa łyki. Pamiętał, ale nie potrafił oprzeć się pokusie by zamaskować ten paskudny smak.
- Minken! - krzyknęła elfka trochę głośniej niż zamierzała.
Popatrzał na nią znad kubka, i zaraz go opuścił.
- Wybacz. - mruknął krzywiąc się.
- Eh...nie przepraszaj mnie tylko swój język, trzeba będzie zrobić dla ciebie nową porcje.
Westchnął ciężko. Nie chciał jednej porcji a co dopiero dwóch. Mruknął coś pod nosem niezadowolony, a potem dopowiedział głośno:
- No dobrze skoro tak trzeba.
Arisa podeszła do szafki w kuchni, otworzyła ją, i wyjęła kilka woreczków ziół. Zaczęła w odpowiednich porcjach dodawać je do całej masy w małym naczyniu. Też nie lubiła tego leku, ale jak trzeba to trzeba.
- Wiem, że tego nie lubisz. Ale dobrze wiesz, iż ci to bardzo pomaga.
- Tak bardzo to może nie... - próbował się wykręcić jak dziecko.
- Minken. - naciskała – Tu są zioła które są na różne rodzaje schorzeń. A przez to, że nie wiemy co to za trutka, to nie możemy stać w miejscu i musimy ci coś podawać, inaczej już dawno byś był pod ziemią. Rozumiesz?
Westchnął tylko ciężko w odpowiedzi.
Minęło trochę czasu zanim Arisa przygotowała maź. Tym razem nieco mniej starannie przez co bardziej będzie czuć smak. Podsunęła Minkenowi naczynie. Nie dość, że to okropnie smakuje. - pomyślał – To jeszcze okropnie śmierdzi.
Elfka stała obok niego zdecydowana przypilnować przywódcę kanisów, by nie popił za dużo kawą. Jeżeli by to zrobił, działanie leku znowu by się zneutralizowało, i znowu trzeba by zużyć zioła na nową maź.
Minken grzecznie zażył lek, tyle, że wypił mniej kawy niż przedtem. Arisa uśmiechnęła się nieco tryumfalnie.
- Dobrze. Mam nadzieję, że już dalej poradzisz sobie beze mnie.
Pokiwał głową nadal krzywiąc się po mazi.
Elfka wyszła. Minken jeszcze długo siedział samotny. Bardzo go kusiło by dopić kawę, ale mógł to zrobić dopiero po pół godziny. Po raz kolejny westchnął, po czym zmarszczył brwi. Rozleniwiłem się tutaj. - pomyślał – Może pora by pójść w końcu na polowanie? Mam nadzieje, że nie wypadłem z formy.
Wstał. Poszedł do swojego biura, będącym też jego sypialnią. Wszedł po schodach, wijących się po pniu. Pchnął zawsze otwarte drzwi. Zmarszczył ciemne brwi zdenerwowany gdy zobaczył obrazek zdemolowanego pokoju. Inne słowo tu nie pasowało. Wszystko walało się po podłodze, było porozrzucane, poprzestawiane i zniszczone. Kto to zrobił? Zaczął nerwowo zbierać wszystkie rzeczy. Sprawdził czy ma nadal wszystkie dokumenty. Mniej ważne były. Ale najważniejsze zniknęły bez śladu. Wściekł się. Kto to zrobił?!
- Zadanie wykonane panie. - powiedział szpieg podając królowi dokumenty.
- Dobrze. - odparł zadowolony Eukedus przegrzebując szybko palcami papiery.
- Niedługo Minken padnie. Jednak Arisa robi co może by mu pomóc, ale wątpię by cokolwiek zdziałała.
- Yhm...Kto wtedy obejmie władzę u kanisów? Czyli po śmierci Minkena?
- Nie wiem. Lud sam wybierze.
- Jest możliwość, iż wybierze ciebie? - to nie było pytanie a raczej stwierdzenie.
- Zapewne.
- To dobrze. - mruknął z nieukrywaną satysfakcją.
- Panie? Czy mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
- Mów.
- Czy zaprzestajemy napaści na Najmniejszy Las?
- Tak. Nie chcę marnować ludzi, a szczególnie magów. Jeszcze jakieś pytania?
- Czy mam nadal śledzić Hanisa?
- Nie trzeba. Zresztą i tak niedługo zostanie zabity przez smoki.
Arisa przygotowywała dla Minkena specjalny płyn, z zmielonych ziół. Miał to wypić z małym dodatkiem kawy, która właśnie stała przed nim. Patrzał na zielonkawą maź bez sympatii. Nie uśmiechało mu się po raz kolejny tego czegoś brać do ust. Nawet jeżeli mu to pomagało. Było ohydne.
- Domyślasz się dlaczego... - ponownie zaczęła temat, ale Minken znowu jej przerwał.
- Nie. Czym mogłem się zatruć? Kto mógł mnie zatruć? Nie potrafię nawet rozpoznać trucizny. To dziwne, przecież jestem w tym ekspertem. - odparł z nutką dumy.
Arisa uśmiechnęła się pod nosem. Minken rzadko kiedy szczędził sobie pochwał.
- To prawda Minkenie. Ale teraz powinieneś to zażyć.
Podsunęła mu pod nos małe gliniane naczynko, w którym znajdowała się ciemnozielona maź. Popatrzał najpierw na Arisę, potem aczkolwiek niechętnie, z powrotem na zawartość naczynka.
- Wiesz, że to ci pomaga. - zachęciła.
Skrzywił się ale wziął naczynko do ręki. Nie takie rzeczy się robiło – pomyślał. Westchnął po czym podniósł szybko naczynie do ust, a maź ześlizgnęła się wolno na jego język, a następnie po gardle. Kwaskowaty, a zarazem nieco miętowy posmak nie był przyjemny. Z grymasem nieszczęścia postawił naczynko, po czym sięgnął po kawę. Pamiętał, że musi wypić zaledwie dwa łyki. Pamiętał, ale nie potrafił oprzeć się pokusie by zamaskować ten paskudny smak.
- Minken! - krzyknęła elfka trochę głośniej niż zamierzała.
Popatrzał na nią znad kubka, i zaraz go opuścił.
- Wybacz. - mruknął krzywiąc się.
- Eh...nie przepraszaj mnie tylko swój język, trzeba będzie zrobić dla ciebie nową porcje.
Westchnął ciężko. Nie chciał jednej porcji a co dopiero dwóch. Mruknął coś pod nosem niezadowolony, a potem dopowiedział głośno:
- No dobrze skoro tak trzeba.
Arisa podeszła do szafki w kuchni, otworzyła ją, i wyjęła kilka woreczków ziół. Zaczęła w odpowiednich porcjach dodawać je do całej masy w małym naczyniu. Też nie lubiła tego leku, ale jak trzeba to trzeba.
- Wiem, że tego nie lubisz. Ale dobrze wiesz, iż ci to bardzo pomaga.
- Tak bardzo to może nie... - próbował się wykręcić jak dziecko.
- Minken. - naciskała – Tu są zioła które są na różne rodzaje schorzeń. A przez to, że nie wiemy co to za trutka, to nie możemy stać w miejscu i musimy ci coś podawać, inaczej już dawno byś był pod ziemią. Rozumiesz?
Westchnął tylko ciężko w odpowiedzi.
Minęło trochę czasu zanim Arisa przygotowała maź. Tym razem nieco mniej starannie przez co bardziej będzie czuć smak. Podsunęła Minkenowi naczynie. Nie dość, że to okropnie smakuje. - pomyślał – To jeszcze okropnie śmierdzi.
Elfka stała obok niego zdecydowana przypilnować przywódcę kanisów, by nie popił za dużo kawą. Jeżeli by to zrobił, działanie leku znowu by się zneutralizowało, i znowu trzeba by zużyć zioła na nową maź.
Minken grzecznie zażył lek, tyle, że wypił mniej kawy niż przedtem. Arisa uśmiechnęła się nieco tryumfalnie.
- Dobrze. Mam nadzieję, że już dalej poradzisz sobie beze mnie.
Pokiwał głową nadal krzywiąc się po mazi.
Elfka wyszła. Minken jeszcze długo siedział samotny. Bardzo go kusiło by dopić kawę, ale mógł to zrobić dopiero po pół godziny. Po raz kolejny westchnął, po czym zmarszczył brwi. Rozleniwiłem się tutaj. - pomyślał – Może pora by pójść w końcu na polowanie? Mam nadzieje, że nie wypadłem z formy.
Wstał. Poszedł do swojego biura, będącym też jego sypialnią. Wszedł po schodach, wijących się po pniu. Pchnął zawsze otwarte drzwi. Zmarszczył ciemne brwi zdenerwowany gdy zobaczył obrazek zdemolowanego pokoju. Inne słowo tu nie pasowało. Wszystko walało się po podłodze, było porozrzucane, poprzestawiane i zniszczone. Kto to zrobił? Zaczął nerwowo zbierać wszystkie rzeczy. Sprawdził czy ma nadal wszystkie dokumenty. Mniej ważne były. Ale najważniejsze zniknęły bez śladu. Wściekł się. Kto to zrobił?!
***
- Zadanie wykonane panie. - powiedział szpieg podając królowi dokumenty.
- Dobrze. - odparł zadowolony Eukedus przegrzebując szybko palcami papiery.
- Niedługo Minken padnie. Jednak Arisa robi co może by mu pomóc, ale wątpię by cokolwiek zdziałała.
- Yhm...Kto wtedy obejmie władzę u kanisów? Czyli po śmierci Minkena?
- Nie wiem. Lud sam wybierze.
- Jest możliwość, iż wybierze ciebie? - to nie było pytanie a raczej stwierdzenie.
- Zapewne.
- To dobrze. - mruknął z nieukrywaną satysfakcją.
- Panie? Czy mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
- Mów.
- Czy zaprzestajemy napaści na Najmniejszy Las?
- Tak. Nie chcę marnować ludzi, a szczególnie magów. Jeszcze jakieś pytania?
- Czy mam nadal śledzić Hanisa?
- Nie trzeba. Zresztą i tak niedługo zostanie zabity przez smoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz