14.10.2014

17: Krótka rozmowa

Arisa przebywała już kilka minut u Sali. Rozmowa na początku nie kleiła się. Sali zaproponowała elfce kawę. Ta chętnie przyjęła propozycję, jednak nie napiła się dużo. Sali zrobiła kawę też sobie i wypiła ją do końca.
- Co się stało z twoją twarzą? – zagadnęła Sali.
Arisa sapnęła cicho, domyśliła się że chodzi o bliznę.
- Mag mnie przeciął nożem. - odparła krótko.
- Yhm. - mruknęła ze skrzywieniem na twarzy.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - wypomniała po chwili Arisa
- Jakie? - spytała Sali udając zdziwienie.
- Mówiłaś, że u ciebie tak jak zwykle. To znaczy jak?

- Czyli nic się nie zmieniło. No, może oprócz patrolów króla. Chociaż ci muszą uważać na swoje życie...by nie zgubić go gdzieś razem z zatrutą strzałką... - uśmiechnęła się groźnie obnażając kły.
Arisa zaśmiała się cicho, pomieszała łyżeczką w kawie wpatrując się w czarny płyn.
- No tak, w końcu to wasz teren. - przyznała.
- Właśnie. - powiedziała dumna.
Uśmiechnęła się znów ukazując kły. Arisa odwzajemniła uśmiech. Nastąpiła krótka chwila ciszy którą przerwała elfka.
- Jak sądzisz, uda nam się obalić Eukedusa? - zapytała Arisa unosząc wzrok znad kawy na kaniskę.
- Tak. - odparła pewnie Sali. - Nie może być inaczej. Nie mają z nami szans.
- Nie bądź taka pewna. - skorygowała ją elfka -  Może i mamy ze sobą trzy rasy, ale Eukedus ma trzy razy tyle żołnierzy niż my.
- Są jeszcze smoki. - zauważyła nadal pewna swojego.
- Smoki nie uczestniczyły od dawna w żadnej z wojen. Nie możliwe by się przyłączyły. - argumentowała Arisa.
Sali przez chwilę milczała wpatrując się w fusy po kawie.
- Możliwe. - odparła kaniska powoli.
Elfka zmarszczyła brwi.
- Jak?
Sali spojrzała na nią czarnymi gałkami ocznymi, przynajmniej tak się zdawało Arisie.
- Smoki mieszkają jak sama dobrze wiesz w górach Południowych. Chociaż nie lubią gości jedno z nas mogło by się do nich dostać i poprosić o pomoc. - odpowiedziała znów pewna.
- Nie sądzę by to się udało. Nawet jeżeli jeden z nas by tam dotarł...może go czekać śmierć w paszczy jednego z gadów. - mruknęła Arisa bez entuzjazmu.
- Ale trzeba spróbować. - odparła żywo Sali, uderzając pięścią w stół i tym prawie wylewając kawę elfki.
Arisa wiedziała, że nie powinna już dłużej dyskutować o tym z Sali be jej jeszcze bardziej nie rozwścieczyć, ale musiała przemówić jej do rozsądku. Pod tą dziką skórą kanisa musiał kryć się rozsądek.
- I poświęcić jednego z naszych? - spytała starając się usunąć z głosu oskarżycielski ton.
- Tak. - odparła zdecydowanie ukazując najdłuższe kły po bokach.
Arisa siedziała jednak niewzruszenie. Nie robiło to na niej wrażenia już nie raz przeżyła takie reakcje kanisów, jedynie nie chciała by pazury Sali wylądowały w niej.
- Rozważymy to jeszcze Sali w naradzie. Być może twój ojciec pozwoli ci na niej być. - rzekła opanowana – Spokojnie.
Kaniska otworzyła usta by jeszcze coś powiedzieć, ale w tej chwili dotarło do niej ostatnie zdanie elfki. Rozłożyła się na krześle. Jej rysy złagodniały po dłuższej chwili. Spuściła głowę.
- Dobrze. - powiedziała nieco ochrypłym głosem...a może to było tłumione warczenie?
Arisa nie chciała dalej drążyć tematu, by nie doprowadzać znów Sali do nerwów. Nagle przyszło jej coś do głowy.
- Sali?
- Tak? - kaniska uniosła głowę, prawdopodobnie spoglądając na elfkę.
- Mam małą propozycję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz