8.09.2014

7: Po przebudzeniu

Neris nawet nie miał ochoty otwierać oczu. Wolał dalej leżeć na tym zimnym stole przywiązany i udawać że jest nieprzytomny, niż otworzyć oczy i czekać na ból. Zebrało się nad nim kilkoro ludzi. Nie wiedział czy magów. Ale wiedział na pewno, że nie mają dobrych zamiarów oraz ręka bolała go niemiłosiernie. Czyżby ją złamał? Zapewne.
Nie wiedział gdzie mógł być. Obudził się jakieś trzy minuty temu. Trochę się zdziwił, że ludzie jeszcze nie zauważyli jego przebudzenia.
- Aż tak bardzo się boisz, że od pięciu minut udajesz nieprzytomnego? - zapytał jeden szyderczo
A może jednak nie od trzech, ale od pięciu. - przeleciało mi przez myśl – Tracę zmysły. Neris nie odpowiedział. I tak nie znał do końca odpowiedzi. Poczuł jak facet go policzkuje.
- Odpowiadaj jak pytam!
Otworzył niechętnie oczy. Tak...to byli magowie.
- No, nareszcie raczyłeś otworzyć oczy. - mruknął zniecierpliwiony mag.
Neris skrzywił się i szarpnął. Powstrzymał krzyk bólu, zapomniał o złamanej ręce.

- Boli ręka? Tak faktycznie jest dziwnie wygięta. - powiedział mag z udawaną troską i szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
Mag ścisnął mocno jego rękę tam gdzie była złamana. Neris krzyknął.
- Coś mało jesteś wytrzymały. - prychnął - A teraz mów, gdzie ukrywa się reszta?
Milczał zaciskając zęby. Mag jeszcze go nie puścił, teraz ścisnął mocniej. Neris stłumił krzyk co wyglądało żałośnie. Ból był okropny.
Ktoś wszedł. Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Magowie ukłonili się. Komu tylko kłaniają się magowie...królowi. Neris poczuł żołądek podchodzi mu do gardła. Co król od niego chce?
Podszedł do stołu. Neris spojrzał na niego zdeterminowany, choć w środku nie był tak pewny swego. Eukedus we własnej osobie.
Eukedus mający dwadzieścia cztery lata, nie należał do małych w posturze. Wręcz przeciwnie. Szerokie bary, wysoki, rude włosy, oraz brązowe oczy, sprawiały, że na jego widok nie jedna kobieta traciła rozum.
Uśmiechnął się, najwyraźniej czymś bardzo rozbawiony. Poklepał Nerisa po policzku, a ten miał ochotę odgryźć mu palce. Eukedus zaśmiał się.
- Widzisz jak się wkopałeś? - zapytał, a raczej stwierdził król – Nie dość że nie udało ci się uciec, to jeszcze prosto wyjawisz moim magom gdzie podziewa się cała reszta.
Neris zmarszczył brwi.
- Przełamanie się przez twoje bariery myślowe dla moich najlepszych magów to pestka. A przez to co trzymam tutaj – wyciągnął z kieszeni mały przezroczysto-żółty kamyczek – odbiorą ci moc, oraz energię, przy czym nie będziesz tych barier potrafił długo utrzymać. Powodzenia. - posłał mu ironiczny uśmieszek.
Elf zacisnął zęby, rozpoznając czym jest kamyczek w dłoni władcy. Hadasic. Wcale nie miał ochoty na spotkanie z tą trucizną. Ale jak on to zdobył? - pomyślał gorączkowo. Musiał udawać twardego, nie dać się, pokazać, że się nie boi choć było inaczej.
Eukedus podrzucił kamyczek w dłoni.
- A tak w ogóle, słyszałem że twoja przyjaciółeczka przedziera się przez pustynie. Wiesz co to znaczy, prawda?
Senanie. To znaczy pustynia. Oni mają za duże dojście do hadasicu, którego można znaleźć właśnie tam i tylko tam. Właśnie, ale skoro Eukedus ma ten kamyk...musiał go zdobyć od Senanów. Tak? Miał nadzieję, że nie.
- Tak dobrze myślisz. Ludzie pustyni. A sądzisz że skąd mam ten kamyczek, co?
- Współpracujesz z nimi... - wycedził Neris przez zaciśnięte zęby domyślając się.
- O proszę! Jednak potrafisz myśleć! Załatwią twoją przyjaciółeczkę, jak im tylko rozkażę.
- Przecież oni cię nienawidzą...
- Ale są przekupni. A najbogatsi nie są. Przywiozą twoją przyjaciółeczkę do mojego zamku i wtedy się zabawimy. - uśmiechnął się ohydnie.
Neris szarpnął się ponownie, unikając ruszania ręką.
- Zresztą i tak nie wiem co Senanie z nią zrobią oraz moim bratem, rzecz jasna.
- Zapłacisz za to... - warknął Neris
Eukedus zaśmiał się szyderczo.
- Ty na poważnie?! Bo mam coś przeczucie że jestem w lepszej sytuacji niż ty. Niedługo twoi pobratymce zostaną wydani i pokonani. Może by się nawet przydali jako niewolnicy...
Neris znów się szarpnął. Nie pozwoli by do tego doszło. Poczuł jak coś przecina jego skórę, na dłoni złamanej ręki. Spojrzał tam. Eukedus. Poczuł na ranie zimo kamyczka. Szarpnął się.
Zaczęła opuszczać go siła oraz moc, a potem przyszła dziwną senność. Był wykończony jakby przebiegł całą pustynię Haracką. A zajęło to jedynie parę sekund.
Eukedus zabrał niewinny kamyczek, przetarł o tunikę Nerisa i schował do kieszeni.
- Zostawiam go wam. - powiedział do swoich magów i wyszedł.
Neris chwilę później poczuł atak kilku umysłów, na swój własny. Nie puszczał barier, nie mógł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz