17.09.2014

10: Na pustyni Harackiej III

Wieczorem wszystkie renaki wylądowały (pomimo zmęczenia) gładko na piasku. Konie zatrzymały się same widząc to. Dakelan zsiadł z Alys i podszedł do Aresa, na którym tkwiła nieruchomo Arisa.
- Dobrze się czujesz? - zapytał z niepokojem.
- N...nie... - wyjąkała oddychając ciężko.
- Co ci je...
Nie dokończył pytania gdy z ust Arisy poleciała mała strużka krwi.
- Aris!
Zaczęła się krztusić. Krew spływała z jej ust. Spadła z konia i kuląc się na piasku, nadal się krztusiła. Dakelan kucnął obok niej wystraszony.
Podbiegli wszyscy Senanie którzy byli z nimi. Na czele wyszedł Sokrenin. Arisa nie przestawała się krztusić. Spinane mięśnie, powodowały straszny ból. Spojrzała na Dakelana.
- Co robić? - zapytał jeden z Senanów

- Nic nie możemy zrobić, krwawi wewnętrznie. - oświadczył ponuro Sokrenin.
- Trzeba znaleźć kogoś kto jej pomoże. - odparł zdenerwowany Dakelan – Arisa wytrzymasz do miasta? Już tylko kilka godzin.
- N...nie...w...wiem... - wyjąkała.
- W takim razie nie możemy zatrzymać się na drzemkę. - stwierdził sucho Sokrenin.
Arisa z krzykiem bólu, przekręciła się na drugi bok. Skuliła się z głośnym jękiem.
- Trzeba jej pomóc! - wykrzyknął tamten Senanin co przedtem.
- Wiem. - odparł Sokrenin – Ale nic nie zrobimy bez uzdrowiciela, medyka czy kogokolwiek.
- Hadasic się da wyciągnąć jedynie magią. - mruknął Dakelan.
- Wiem. Mamy kłopot. Skąd tu teraz weźmiemy kogoś magicznego? - westchnął Sokrenin.
- To twoja wina! - warknął wkurzony następca tronu – Gdyby nie ty i ta twoja trucizna nie byłoby problemu!
Sokrenin nawet nie próbował się bronić, spojrzał tylko na Dakelana spokojnie, wiedział, że następca tronu ma rację i ubolewał z tego powodu.
Nagle krztuszenie ustało. Spojrzeli na Arisę zaciekawieni i z niepokojem.
- Wyleczyłaś się? - zapytał Dakelan.
- Na kilka....godzin wystarczy...- wykrztusiła.
- Połóżcie ją na konia i przywiążcie. - zarządził Sokrenin – Nie ma dziś szans na odpoczynek. Ruszamy dalej.
Podeszło do niej dwóch mężczyzn, jeden zdjął siodło Aresa. Położyli elfkę wzdłuż tułowia konia i przywiązali. Przygryzała język. Dakelan wsiadł na Alys, tak jak pozostali na renaki które zaraz wzbiły się w powietrze. Leciały szybciej, konie również zmuszono do szybszego biegu.
Kilka godzin. - pomyślała Arisa – Oby to co zrobiłam, wystarczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz