18.12.2014

30: Pomoc

Minken wszedł do ziemianki elfów. Wszyscy jeszcze otrząsali się z ostatniego napadu Eukedusa na las, mający miejsce kilka dni temu.
- Witaj Minkenie. - powiedział Neris spokojnie – Co cię sprowadza?
- Nic szczególnego. - odpowiedział – Chcę być tylko pewny czy jesteście w pełni gotowości. Niedługo mają przybyć moje wojska.
Neris skinął głową.
- Jesteśmy.
- To dobrze. Martwię się też kiedy Eukedus poprosi o wojska z trzech krajów. Wtedy możemy liczyć jedynie na cud.

- A więc będzie to piękny cud. - postarał się go pocieszyć, przywdziewając lekki uśmiech.
Ktoś zapukał w klapę rytmicznie. Minken otworzył. Do środka zdyszany kanis.
- Panie. - zwrócił się do Minkena – Przybyły wojska, razem z twoją córką i elfką z Detry.
Arisa zmarszczył brwi.
- Elfką z Detry..? To by znaczyło, że w innych krajach też kryją się elfy. - pomyślała głośno.
- Terecie, powiedz trzeciemu dowódcy by się zajął przybyłymi, sprowadź tu Dakelana, Sokrenina, Sali, oraz tą elfkę. - rozkazał Minken.
- Tak jest. - kanis ukłonił się szybko, po czym jakby wyskoczył z ziemianki.
- Nowa. - mruknęła Kelna – To dobrze. Im nas więcej tym lepiej. Zapewne znalazł ją Hanis.
- Albo ona znalazła jego. - odparł Neris równie zamyślony.
- Możliwe. Najważniejsze, że wojska już są. - zauważył Minken
Nie czekali długo, aż przybędzie cała czwórka. Zaraz do środka, wszedł Sokrenin, Sali, Dakelan, oraz elfka. Ostatnia popatrzała po wszystkich ciekawa.
- Witajcie. Dobrze was widzieć. - powiedziała z ciepłym uśmiechem – Jestem Ikira.
- Witaj wśród nas Ikiro. Przyda nam się wsparcie. - rzekł Neris też z uśmiechem – Ja jestem Neris. To jest Kelna, - wskazywał wszystkich kolejno – Arisa. Dakelan następca tronu, Sokrenin najwyższy Senanów, Minken przywódca kanisów, Sali jego córka, oraz Ornels który jest jeszcze uczniem.
Ikira patrzała kolejno na wszystkich, aż zatrzymała spojrzenie na Ornelsie. Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Nie spodziewałam się, że jakiś uczeń przeżył.
Ornels uśmiechnął się słabo.
- Jaki jest stan w Detrze? Jaka jest liczebność wojsk? Władca zgodziłby się na prośbę Eukedusa?  - Dakelan zasypał ją pytaniami, obmyślając już w głowie plan ataku.
- Już panie. - odparła zbierając myśli.
- Moim zdaniem Ikra powinna odpocząć, gdy się obudzi opowie nam o wszystkim. Co o tym sądzisz Ikiro? - zapytała Kelna przyjaźnie. Zazwyczaj była źle nastawiona do obcych, ale tym raze postanowiła tego nie okazywać.
Ikira wzruszyła ramionami. Mała drzemka by się przydała.
- Czemu nie.
- Nie ma czasu na odpoczynek. Szczególnie, że... - zaczął Sokrenin, ale zaraz Kelna mu przerwała ostro.
- Jedna z nas jest zmęczona, jeżeli dłużej ją przytrzymasz jej zmęczenie się zwiększy i zapewne nie będzie w stanie dać z siebie stu procent podczas walki. Jednak gdy dasz jej choć trochę odpocząć, jej siły przynajmniej trochę się zregenerują. A o stanie Detry możemy dowiedzieć się potem.
Sokrenin zamilkł na dobre. Wiedział, iż elfka ma racje.
- Rozgość się w pokoju Hanisa. - powiedziała Kelna do Ikiry i zaprowadziła ją tam.
- Hanis...to dzięki niemu tu jestem. - przyznała kiedy weszły.
Kelna spojrzała na towarzyszkę ciekawa.
- Znalazłaś go po drodze czy on ciebie? - zapytała od razu.
- Ja go. Powiedział żebym jechała razem z nim, bo gdybym dalej podróżowała sama, miałabym marne szanse na przeżycie. Słyszałam, że byliście atakowani.
- To prawda...- westchnęła Kelna zapalając świeczkę.
Pokój nieco rozświetlił się, dzięki czemu można było dostrzec jego wygląd. Po bokach stały szafki, naprzeciwko nich stare, zawilgocone biurko, a na końcu łóżko.
- Musicie być silni skoro udało wam się przeżyć. - stwierdziła Ikira, rozglądając się po pomieszczeniu.
Kelna pokiwała głową przyznając rację.
- W sumie tak. Atakowało nas dziesięciu magów, nie mówiąc już o oddziale ludzi Eukdusa. Gdyby nie Kanisi już dawno bylibyśmy martwi.
Ikira skrzywiła się współczująco.
- Od teraz jestem pomocą. - powiedziała żywo, i dodała po chwili odwracając wzrok: - Wiesz jest jeszcze coś...
- Co? - spojrzała na nią ciekawa.
- Hanis stracił swoją klacz. Jest śledzony. Martwię się o jego życie, przeżyliśmy już jeden atak, z drugim może być ciężko... - wyrzuciła z siebie szybko.
Kelna nie odpowiadała przez chwilę. Myśl o tym, że mogłaby stracić brata była nie do zniesienia. Nie chciała by kiedykolwiek miała miejsce w rzeczywistości.
- To źle... - wykrztusiła cicho.
- Wiem... - szepnęła smutno Ikira.
Kelna westchnęła ciężko. Potrząsnęła głową by odgonić straszne myśli.
- Połóż się i odpocznij, na pewno jesteś zmęczona. - rzuciła szybko, starając się nie okazywać smutku.
Ikira pokiwała głową i położyła się. Była świadoma co Kelna może odczuwać. Jako jedna z nielicznych wiedziała kim jest elfka. Powiedział jej o tym Hanis podczas podróży, i po jej namowach. Szczerze jej współczuła, choć każdy stracił rodzinę w napadach magów, prawie każdy elf.
Kelna wyszła, dalej starając się odpędzić złe myśli.


***


- Świetna robota Sali. - pochwalił córkę Minken, gdy tylko wrócili do domu.
- To nic. - odparła ucieszona i zaproponowała po chwili. - Masz ochotę, na kawę?
- Hm...czemu nie.
- Siadaj, przygotuję. - rzekła z lekkim uśmiechem na białej twarzy.
Ponownie usiadł przy stole, a Sali poszła do kuchni. Chciał trochę porozmawiać z córką. Był z niej dumny, w końcu porwała się na takie ryzyko i wszystko przebiegło jak trzeba. Ona jest prawie dorosła, nie traktuj jej jak dziecko. - skarcił się w myślach.
Po chwili doszedł go aromatyczny zapach kawy. Przywiezione przez Sokrenina ziarna kawy były mile widziane. Z Pustyni Harackiej pochodziły najlepsze jakie mogły być. Czekał, i przyłapał się na tym, że wystukuje szarym ogonem rytm w podłogę. Rytm wystukiwany w drzwi. Był jakiś ostatnio nerwowy. Wszystko się na niego waliło, w dodatku ta wojna...
Spojrzał na wychodzącą Sali. Uśmiechnął się ciepło do niej oraz do dwóch kubków kawy. Podłożyła mu jeden pod nos i usiadła naprzeciwko rozbawiona.
- Dziękuję. - powiedział.
- Nie ma za co. - rzuciła kiedy coś się jej przypomniało - Hm.... pamiętasz? Kiedyś to była jakby nasza tradycja. Codziennie wypić wspólnie kubek kawy albo jakiś napar. Jeszcze z czasów kiedy mama żyła.
Minken chciał coś odpowiedzieć ale słowa uwięzły mu w gardle. Tęsknił za swoją partnerką życia, pochowaną gdzieś w głębinach tego lasu. Mimo iż minęło tyle lat, nadal do końca się nie otrząsnął.
- Tak to fakt... - mruknął sięgając po rozgrzany kubek.
Rozśmieszył go nieco fakt jak bardzo czarny napój kontrastuje z jego skórą. Upił łyk kawy rozbawiony. Aromatyczny płyn wypełnił jego usta ciepłem i gorzkim smakiem powoli spływając w dół. Uśmiechnął się  duchu. Jak dawno nie pił kawy. Westchnął. Spojrzał znad kubka na Sali. Ta popijała kawę, coś przepisując z kartki na kartkę. Zmarszczył brwi.
- Co piszesz? - zapytał ciekawy
Spojrzała na niego jakby zaskoczona obecnością ojca.
- Nic takiego. - odpowiedziała po chwili – Dowódca prosił mnie o przepisanie pewnego dokumentu.
- Daj to, ja się tym zajmę. - rzekł odstawiając kubek i sięgając ręką.
- Nie trzeba. A poza tym dowódca prosił mnie.
Westchnął i zabrał rękę chwytając znów kubek. Po co dowódca prosił ją o coś takiego? Nie mógł sam sobie poradzić? Przecież to zaledwie kilka minut roboty. Coś mu tu nie pasowało. Dowódca nigdy nie prosiłby o coś tak błahego córkę przywódcy.  A może ona sama go poprosiła widząc ile dowódca ma pracy? Możliwe. Później się tym zajmę. Nie chciał przesłuchiwać Sali. Znowu by pomyślała, że nie ma do niej zaufania. Szczególnie, że nie znał do końca faktów.
Znów upił łyk kawy. Zauważył, że Sali już prawie całą wypiła. Cóż. On woli się rozkoszować gorzkim smakiem. Następnie patrzał jak Sali wstaje. Córka wyprzedziła jego pytanie:
- Pójdę oddać to dowódcy. Zapracowany jest, chciałam mu po prostu pomóc tato. - uśmiechnęła się uspokajająco.
Skinął głową. Czyli jednak to drugie. Ufał jej. Wiedział, że może ufać własnej córce.

Przez około godzinę Sali nie wracała. Minken co dziwne zaczął odczuwać ostry ból głowy. Zwrócił się do medyka by pomógł mu to złagodzić. Na marne. Najpierw myślał, że to niedotlenienie, brak wody albo jakiś wirus, aż doszedł do zatrucia. Może coś było w kawie? Może Sokrenin przyniósł ziarna zarażone czymś? Nie podejrzewał zdrady ani przywódcy Senanów, ani Sali. Może po prostu jest chory? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz