13.12.2014

Rozdział 20

Na czym skończyliśmy? A tak. Zapomniałam coś dodać o corvusach.
Raz. Chronią inne rasy przed wyginięciem. Okoliczni władcy ludzi oraz canteci, po prostu ich wybijają. Dlaczego? Bo chcą mieć władzę tylko dla siebie, a inne rasy im przeszkadzają, są dla nich obrzydliwe, toczą wojny przeciwko nim i tym podbne.
Dwa. Są szkoleni na zabójców. Po co? Głównie by się bronić i eliminować cantetów, którzy są wrogą frakcją, oraz ludzi którzy działają przeciw innym rasom.

Więc corvusi mają pełne ręce roboty. Potężne siły są przeciwko nam, a jest nas zaledwie 12. Pośrednicy nam pomagają, ale to też nie są byle jakie osoby. Najczęściej magowie, nietypowe mieszańce ras, albo specjaliści w jakiejś dziedzinie. Lub dwa w jednym, jak Demi. Oni też mają osobliwe historie. Zazwyczaj są porzucani przez rodzinę, watahę, czy inne takie, z powodu swojej odmienności. Bo pośrednicy maja te zdolności wrodzone, nie jak zwykły mag, czy specjalista. Mają je zawsze i nigdy ich nie utracą. Zaczęłam aż temat o pośrednikach, no proszę.
Jeszcze coś o corvusach. Istnieją od starożytności, kiedy to narodził się pierwszy corvus. Jeden mag zaczął go prowadzić i uczyć. Był badaczem historii tajemniczego maga o którym opowiadałam ci wcześniej, oraz doskonałym wojownikiem. Zaczęli spisywać księgi, potem poznali kruka Albisa i tak dalej. Tak to się rozwijało.
A Canteci? Hm... to dopiero pytanie. Jest to liczna grupa ludzi. Zaczęli istnieć 10 lat po corvusach, kiedy ci zostali okryci. Chcą posiąść moc corvusów dla własnych celów, czyli głównie by wyeliminować resztę ras. Jeżeli chcą to zrobić muszą albo zabić corvusa i przenieść na kogoś jego umiejętność (to tak jak z magami), albo stworzyć własnego. Próbowali tego od zarania dziejów. Na początku eksperymentowali na zwierzętach. Aż do moich czasów, gdy to pojawił się sztuczny płód. Starali się jakoś w naukowy sposób wyjaśnić nasze podróże w czasie. Ale jak każdy dobrze wie, nauka i magia nie idą w parze. Tak więc powstałam ja z pomocą Albisa.
W dodatku, z czego dowiedziałam się od Merlina... Demi była jednym z tych zwierząt na których eksperymentowali. Złapali ją kiedyś gdy była w postaci wilczej i starali się zrobić coś by przeniosła się w czasie. Ale na marne, w dodatku wymknęła się im po roku. Znalazła Merlina i on ją wyszkolił na pośrednika. Były tam też wilki więc dołączyła do jednej watahy. Jak się nazywała? Chyba „Nocni Łowcy” już nie pamiętam dokładnie. Następnie, gdy szła ulicą w nocy, a za nią skradało się trzech cantetów i złapali ją, trafiła do więzienia na pięć lat. Siedząc tam i nie mając do kogo gęby otworzyć, w dodatku z burczącym żołądkiem i codzienna wonią krwi torturowanych, jej wilcza postać zaczęła górować nad ludzką. Przez co jednym z efektów ubocznych była utrata mowy. W wilczej postaci nigdy nie nauczyła się mówić. Drugi efekt uboczny był taki, że... (dużo dużo bardziej pozytywna) strażnicy bali się do niej podejść. Zachowywała się w ich mniemaniu dziko.
Eh znów pochłonęłam się w innym temacie. No nic.
Co jeszcze o Cantetach? Chyba jednak nic. A więc pochłońmy się w temacie o Mistrzu Merlinie.
Zaczynając może od początku... u corvusów, zawsze jest jeden mistrz który szkoli pośredników, lub samych corvusów jak się trafią. Umierają co kilkadziesiąt, czy set lat. Przekazują wtedy całą swoją wiedzę następnemu Mistrzowi. Ten jest wybierany zazwyczaj z pośredników. Pytanie: Dlaczego Mistrz Merlin tworzył mapy? Proste. Po to by corvusi przechodząc do innych czasów i załatwiając tam swoje sprawy (jak uprzykrzenie życia cantetom przez zepsucie kolejnych eksperymentów) mogli się odnaleźć. Corvusi też przekazują mu informacje na temat danego kraju, czasami kradną, lub odrysowują mapy od geografów. Więc Mistrz ma również takie zadanie. Też ma sporo na głowie. Jest jakby panem tu wszystkich, albo tylko doradcą. Często właśnie do niego sprzymierzeni chodzą po rady. On zazwyczaj wytycza corvusom misje. Jest bardzo ważną osobą.

To chyba na razie tyle. Dużo tego czyż nie?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz