11.11.2014

24: Ukrywając się w lesie

- Widzieliście gdzieś dzisiaj Sali? - zapytał niespokojny Minken, wchodząc do ziemianki elfów.
Arisa zmarszczyła brwi. Zawołała Kelnę i Ornelsa z pokoju obok. Elfka akurat prowadziła lekcję.
- Nie widziałam! - odpowiedziała Kelna nieco głośniej niż zamierzała
- Ja również! - dodał Ornels, po czym ponownie pogrążyli się w lekcji.
Minken sapnął nerwowo.
- Od rana jej nie widziałem. Nie wiem gdzie może być.
- Sali jest już prawie dorosła. Zapewne niedługo się znajdzie. Jest dopiero południe. - zapewnił spokojnie Neris
- Eh...obyś miał rację. - westchnął.
Minken wyszedł z ziemianki, razem ze swoim wijącym się niespokojnie ogonem.

Arisa oparła się o ścianę. Ornels i Kelna nie mogli jej zobaczyć. Zaczęła nasłuchiwać ciekawa o czym tym razem uczy go elfka.
- Rozumiesz już Ornelsie? - zapytała Kalna.
- Um...nie za bardzo Mistrzyni... - przyznał się niechętnie.
- No dobrze. - mówiła cierpliwie – A więc jeszcze raz. Nasza moc różni się od mocy magów. Co prawda w obu przypadkach potrafi być ona zgromadzona w ciele i odnawiać się cały czas dzięki naszym siłom życiowym. Jednak nasza pochodzi z natury, z roślin, drzew.
- Czyli, że możemy w każdym momencie sobie od tak pobrać ją od rośliny czy drzewa..?
- Nie. - pokręciła głową - Chodzi o to, że w każdej roślinie jest życie, a ty z każdą jako elf jesteś związany, tylko musisz się jeszcze na tym skupić, by to odkryć.
- I będzie się mnie słuchać... ?
- Możliwe, ale to bardzo rzadkie. Jedyne co to może ci coś wskazać, pokazać ci co ono czuje, czasem pomóc, albo nawet wesprzeć. Niczym stary, niezawodny przyjaciel.
- Więc jestem związany z naturą...? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak. To jest twoja moc, ty jesteś tym. Ty z niej korzystasz, kiedy pobudzasz powietrze by kierowało się według ruchu twoich rąk, skupiasz się za pomocą energii życiowej na żywiole, i w ten sposób możesz go użyć.
- To...skomplikowane... - przyznał ciszej.
- Wiem. Ale z czasem ty też to poczujesz.
- Przecież czułem już tyle razy kiedy poruszałem ziemia, wodą, czy innymi...
- Ale nie wiedziałeś co czujesz.
- Yhm... i nadal nic nie rozumiem. - pokręcił głową
- Zrozumiesz. Wyjdźmy na zewnątrz, nad rzekę, pokażę ci. - odpowiedziała cierpliwie i lekkim uśmiechem
Arisa usłyszała ciche szuranie krzeseł. Odsunęła się od zasłony, usiadła na krześle, wzięła książkę i udała, że ją czyta. Kelna z Ornelsem za chwilę wyszli z pokoju, a następnie na zewnątrz. Arisa przywołała na twarz lekki uśmiech.
- Ja też kiedyś tego nie rozumiałam. - wyznała.
Neris zaśmiał się cicho.
- Chyba nikt z nas tego na początku nie rozumiał.
- Taaak...
Nastąpiła chwila głuchej ciszy. Arisa miała wzrok utkwiony w sąsiednią ścianę. Zamyśliła się.
- Ciekawe gdzie jest Sali, co nie? - zagadnął Neris, przerywając ciszę.
Spojrzała na niego. Przeszedł go dreszcz kiedy zobaczył w jej spojrzeniu ból, upokorzenie, i strach. Ale sekundę później to minęło, zastępując to bez uczuciowym wyrazem twarzy a następnie miłym uśmiechem. Zastanowił się czy na pewno to zobaczył.
- Nie mam pojęcia. Minken bardzo się martwi, w końcu trwa wojna. - odparła obojętnie.
Zauważył to. Nigdy nie mówiła obojętnie o Sali nawet gdy się na nią gniewała, w końcu były przyjaciółkami.
- Ostatnio coś nie jesteś sobą, hm? - zapytał ostrożnie.
Westchnęła cicho spuszczając wzrok. Pokręciła głową.
- Niby to było dawno ale...
- Ale nie potrafisz się otrząsnąć? - dokończył łagodnie.
Wiedział o co chodzi. Przeklinał w duchu Eukedusa za to co jej zrobił, i jednocześnie współczuł jej. Zdawał sobie sprawę, że Arisa jeszcze długo o tym nie zapomni.
- Tak... - potarła kark czując się niezręcznie – Możemy zmienić temat..?
- Jasne. Tak będzie lepiej. - przyznał spokojnie.
Położył się na łóżku, wyciągając się. Spojrzał na Arisę.
- O czym chcesz pogadać? - zapytał łagodnie.
Wstała. Podeszła do niego i położyła się obok. Ułożyła głowę na jego torsie, drugą ręką objęła go w pasie niejako tuląc się.
- O niczym. - odpowiedziała cicho.
Spojrzał na nią łagodnie. Wszystko w tej chwili wydało się odległe i lepsze do zniesienia. Spokój owinął jego umysł. Zmartwienia odpłynęły.
Przeczesał jej włosy delikatnie. Leżeli tak, tracąc rachubę czasu, rozumiejąc się bez słów. W błogiej ciszy.


***


- Ilu  zamierzasz wysłać magów panie?
- Hm...dziesięciu. Nie poradzą sobie z taką liczbą. - odpowiedział żywo Eukedus szpiegowi.
- A ile oddziałów wojsk?
- Jeden odział.
- Czyli trzydziestu czterech ludzi, razem z magami.
- Tak. - uśmiechnął się chytrze - Nie mają szans. Będziemy wykańczać ich powoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz